Co za dzień!
To nie był łatwy dzień, choć wszystko skończyło się w miarę dobrze.
Zaczęło się rano od tego, że telefon, który leżał w nocy na szafce obok łóżka został utopiony w wodzie - w nocy nasze małe dziecię zawołało piciu, które widocznie było w kubeczku źle dokręcone i woda rozlała się na mojego nowiusiego dotykowego Szajsunga Z iskierką nadziei, że jednak go odzyskam suszyłam jego poszczególne części suszarką
Mimo braku bezprzewodowego telefonicznego połączenia ze światem postanowiłam, lepiej późno, niż później, zamówić i umówić termin dostawy styropianu pod wylewki. Zależało mi na tym, żeby transport był jutro bo wtedy tynkarze mieli kończyć swoją pracę, a my mamy dzień wolny, więc moglibyśmy zacząć coś działać. Udało się umówić transport na jutro w południe
Oczywiście idea o najlepszym jakościowo, cenowo, lambda nie więcej, niż 37 padła. Cóż, taki dzień- na składzie, od ręki był tylko Knauf z lambdą 0,38.
Znośny, więc zdecydowałam, że nie będę iść pod prąd i biorę. Oszczędność w porównaniu z lepszym jakościowo nie wielka, ale jak się chce szybko, to się bierze co jest Dostawa jutro, w południe.
W międzyczasie zalany telefon postanowił ożyć, ku uciesze mej ogromnej
Oddzwaniając nieodebrane połączenia trafiłam na swojego budowlanego majstra, który to cichutko przepraszając oznajmił, że jutro nie skończą... Skończą w poniedziałek...
Ale zaliczkę, 5 tysi chętnie przytulą
I po co ja się retorycznie pytam zamawiałam styropian jaki był na składzie, skoro mogłam sobie zaczekać te dwa-trzy dni i mieć upatrzoną termo organikę ???!!!
No nic, co mnie nie zabije, to mnie wzmocni - niech chłopaki kończą, kasę im zawiozę, ale na wodę z prądem niech nie liczą. Dopiero jak skończą.
O godz. 19ej zadzwonił kierowca, który miał nam przywieźć materiał jutro ,litościwie prosząc abyśmy podjechali na działkę dziś, jak najszybciej, najpóźniej za godzinę.... i odebrali towar. Dobrze, że kasa z banku wypłacona. Małż wskoczył w auto i pojechał. Po godzinie dzwoni i mówi, że kierowca jest 3 km od naszego domku i stoi - zepsuło mu się auto (dokładniej napinacz).
No i co, nie pod górkę ten dzień? Dobrze, że się kończy
Na szczęście panowie razem coś zadziałali, i do domku auto z materiałem dojechało
Pierwszy raz małż był na wsi po ciemku. Dobrze, że sąsiad na przeciwko zamontował już oświetlenie zewnętrzne. Styropian wylądował w kuchni, w jedynym miejscu, do którego małżowi udało się wejść. Wszechobecny bałagan, żeby nie powiedzieć dobitniej, skutecznie uniemożliwił mu zrzucenie paczek w innym miejscu, np. którejś z sypialni lub w garażu.
Wstyd chwalić się bałaganem, ale proszę o wyrozumiałość- mamy styropian, czyli jakby pół kroku do przodu w stronę wylewek