W miniony czwartek zepsuło się nam auto
Jakby mało było, że kilka dni wcześniej zepsuła się pralka, a wcześniej odkurzacz.
Myślałam, że limit wyczerpaliśmy. A tu zonk - zepsute auto, to jak strzał w kolano. Nie ma jak podjechać do domku, czyli PRACE WYKOŃCZENIOWE WSTRZYMANE DO ODWOŁANIA
Jak na złość w piątek miała być dostawa zamówionego sprzętu.
Na szczęście małż w pracy wziął urlop, a do tego dostaliśmy na 3 doby auto z Assistance.
Tak więc sprzęt AGD jest już w domku, kilka fotek poniżej na dowód. Do pełnego wyposażenia kuchni brakuje już tylko lodówki. Lodówka też była zamówiona, ale zrezygnowałam z tego zamówienia bo miała przyjechać za kilka dni, kiedy nie miałabym pewności, czy będziemy już mieli sprawne auto i czy będzie jak podjechać do domku i ją odebrać.
piekarnik:
zmywarka -zapakowana :-(
płyta:
Mimo radości z dostawy sprzętu inne sprawy stanęły w miejscu. Po ponad miesiącu oczekiwania na montaż licznika gazowego, w piątek odbyłam bardzo nie miłą telefoniczną rozmowę z człowiekiem z gazowni, który opóźnił naszą sprawę o kilka tygodni. Miałam już dość słuchania przeprosin, i nie chciałam kolejny raz słuchać, że montaż będzie w środę.
W domku jest cały czas zbyt duża wilgotność i mury ogólnie zimne, a my tupiemy nogami bo chcemy w tym roku tam zamieszkać.
Na poprawę humoru, w sobotę podjechaliśmy do Ikei. Kupiłam sobie garnki :-)Największy jest 10 litrowy, w sam raz na bigos :-) kolejne dwa 5-litrowe, z serii MEDALJ (od lat marzyłam o nich, są takie kosmiczne). I do tego mały zestaw, w którym jest garnek 2,2l, rondelek i patelnia.
Najbardziej cieszę się z tych:
Na początek powinno wystarczyć, a do czasu przeprowadzki powinnam jeszcze pocztą dostać dwa superaśne garnki ( z promocji BOSCHA):
Autko zastępcze niestety trzeba było wczoraj oddać, ale może to i dobrze- przejechaliśmy w sumie 160km i zapewniano nas, że dostalismy pełen bak. Tymczasem przed oddaniem zatankowalismy go na stacji i ku memu zdziwieniu ten kombajn zeżarł całe 22 litry benzyny...
Nasz wóz czeka grzecznie w warsztatcie. Zepsutą część dostaniemy może koło środy, naprawa zajemie max. jeden dzień. Tak więc małż ma przymusowy urlop od prac wykończeniowych.