Pomieszkujemy sobie w Anatolu :-)
Wrzucam kilka nowszych zdjęć. Jak zauważycie bałagan domowy wskazuje na to, że w Anatolu się już mieszka
Wprawdzie nadal bez mebli, niektóre są tylko prowizoryczne (materac a'la kanapa, stara ława a'la stół), ale "pomieszkujemy"sobie :p
Mam teraz dwa dni wolnego i nie bardzo wiedziałam, czy wracać z dziećmi po Świętach do Łodzi, czy zostać do weekendu w domku. Tylko po co miałabym wracać do miasta?
Młody też nie ciągnie do starego mieszkania, siedzi co wieczór do północy z kolegami na skypie. Może znajdę mu dziś jakieś przydomowe zajęcie, żeby go w końcu wyciągnąć z pokoju, tylko ten deszcz…
Pies też wydaje się być zadowolony. Najczęściej siedzi przed suwanką i obserwuje zwierzyniec za oknem. Wystarczy chwilę posiedzieć, żeby zobaczyć jakąś wiewiórkę, sikorki lub sroki.
Wieczorami odpalamy nasz wcześniej nie chciany kominek, włączamy jakiś fajny film i tak siedzimy do 1ej nad ranem. Jest bosssko
Ze spraw domowych - jutro nasz stolarkowy zamontuje nam drzwi wewnętrzne. Najbardziej nie mogę się doczekać tych od łazienki - póki co mamy prowizoryczne, ze styropianu, ruchome, znaczy przesuwne albo raczej przestawne :)
Małż na okoliczność Świąt zrobił sobie przerwę w kładzeniu kafli. Do położenia został cały korytarz i wiatrołap. O łazience nie wspominam, choć to najważniejsze obecnie pomieszczenie do wykończenia. Jak tylko ją zrobimy możemy przeprowadzić się na całego. Póki co, można by myć podłogi co 10 minut, a i tak kurz skądś wyłazi...
Muszę się jeszcze tylko pochwalić, że bez czytania instrukcji (zostały w starym mieszkaniu) udało mi się:
- upiec mięso w piekarniku, podpiec tosty (nie przywieźliśmy jeszcze tostera), upiec ciasteczka,
- ugotować już dwa obiady: wczoraj i dziś
- wielokrotnie podgrzewać różne potrawy: kapustę, bigos, pierogi itp w mikrofali,
- ba, nawet zmywarkę już dwa razy użyłam - a to dla mnie akurat zupełna nowowść. Bo o ile przez 15 lat małżeństwa zdarzało mi się gotować obiady i piec ciasta, o tyle nie miałam dotąd przyjemności posiadania zmywarki. Luksus, rzeczę Wam ja :-)
Do wszelkich tych elektronicznych sprzętów można się szybko przyzwyczaić. Jakie to mądre wszystko jest. Kiedy kończy się piec, podgrzewać, czy cokoliwek innego, woła mnie do siebie pikaniem. Pierwszego wieczoru przez moment pikały trzy urządzenia. Przez chwilę myślałam, że zwariuję. Teraz obawiam się, że jak tak dłużej w kuchni pobędę, to sama zacznę pikać ze zmęczenia.
No dobra, kończę bo się rozpisałam, a trzeba lecieć do sklepu, a potem po raz 28 zmyć podłogi bo znowu zakurzone...
Co robi Lupo?
Ogląda z nami "Pretty Woman" :)